wtorek, 19 grudnia 2017

Sowie opowieści #56 Artur Urbanowicz - Grzesznik


Są takie powieści, które po prostu się czyta, odkłada i nic z tego nie zostaje. Kolejna, ulotna historia wylatująca z głowy zaraz po przeczytaniu. Wiem, że te powieści są też potrzebne, ale ja wole inne. Zostawiające rozpiernicz w mózgu i bardzo intensywnego kaca książkowego. Tytuł musi mną wstrząsnąć, rozbić mój świat na malutkie fragmenty, żebym musiała sama go poskładać. Takich tytułów chcę, oczekuje oraz tychże wypatruje.

I właśnie to dostaję, kiedy sięgam po książki Artura Urbanowicza. Myślałam, że nie może być lepiej niż w Gałęziste, ale Grzesznik to zupełnie inny level mocy. To coś trudnego do opisania, ale będę starała się oddać magię powieści. Moja książka 2017 roku. Arturze, znowu mnie zniszczyłeś...

Oczywiście, że zawsze znajdą się ludzie, którzy nie będą nas lubić. Ale ludzie wcale nie muszą nas lubić! Ważne, żeby się nas bali. To jest kluczowe.


Fabuła

Marek Suchy Suchocki jest gangsterem i to nie byle jakim. Boss suwalskich okolic. Każdy o nim słyszał, nikt mu nie poskoczy. Inaczej kara może być bardzo sroga. Wszystko się zmienia, kiedy powraca Gabriel Samiel Samielewicz. Wcześniej to on miał pod butem ziemie Suchego. Teraz chce je odzyskać. I tutaj zaczyna się cała zabawa. 

Marek z dnia na dzień traci wszystko. Najpierw zdrowie: zostaje zepchnięty ze schodów, ma poważny uraz głowy i tydzień leży w śpiączce. Reszta to równia pochyła. Traci swoich ludzi oraz wszystkie pieniądze. Ma dwie drogi wyjścia: praca dla Grzesznika lub śmierć. Ego głównego bohatera się buntuje, ale Samiel jest bardzo przekonywujący. Odczytuje każdy zamiar, myśl. Jest przebiegłym psychopatą, którego należy się bać. Strach wzrasta, kiedy Marek odkrywa u siebie nietypowe zdolności. Czy to przez wypadek? Jak postać ma poradzić sobie w nowej rzeczywistości?

Moim zdaniem
Ba dum tsy.... O wszyscy, którzy to czytacie i Ci na górze co wspieracie. Co to było? Jak to było? Gdzie? Co? Jak? Witajcie w moim świecie po przeczytaniu Grzesznika. Autentycznie myślałam, że Gałęziste zostawiło mnie z mindfuckiem na długi czas. Potem przychodzi sobie druga książka Artura Urbanowicza i... nic już nie jest takie samo.Powieść mnie zniszczyła. Artur Urbanowicz pokazał, że tak naprawdę nic nie wiem o czymkolwiek, a na pewno o przewidywaniu treści. Tam nic nie dało się brać za pewnik. Ba... Nawet sama końcówka sprawia, że ja naprawdę nie wiem co o tym sądzić. Jest taka niezamknięta. Jak się potoczą losy? Czy to jest dalej mara, a może rzeczywistość z nowym spektrum? 



Marek to brutalny mężczyzna, który nie przebiera w słowach. Dorobił się na gangsterce. Suwalszczyzna to jego teren. Pobicia, wymuszenia, kradzieże, pobieranie pieniędzy „za ochronę” to dla niego norma. Wspiera go grupa, która zabezpiecza tyły i pomaga w problemach. Ma żonę oraz dwójkę dzieci, ale nie przeszkadza mu to w przygodnych spotkaniach z kochanką. Bar o nazwie Beerma jest jego w miarę legalnym biznesem i jednocześnie przygrywką do innych działań. Główny bohater to bardzo pewny siebie człowiekiem. Uważa, że złapał Pana Boga za nogi, nic nie może zachwiać jego statusem. Do czasu kiedy wraca tytułowy Grzesznik. Wcześniejszy boss okolicy sukcesywnie zabiera Suchemu wszystko, co dla niego najcenniejsze. Wzbudza zaufanie oraz sprawia, że Marek zaczyna pracować dla niego.

Jest taka jedna mądrość ludowa: jeżeli co najmniej dwie osoby mają na coś inny pogląd niż ty, warto go zrewidować. Nie mówię, że zupełnie zmienić, ale chociaż przemyśleć.


Obaj mężczyźni są charyzmatyczni oraz pewni siebie. Główny bohater jest bardziej narwany. Łatwo można go wyprowadzić z równowagi. Często sadzi się do bójek. Grzesznik Samiel to osoba o dużym spokoju wewnętrznym. Wyzbył się wszelkich pokus, które mogłyby sprawić, że stałby się słaby. Nie dla niego alkohol, kobiety i inne używki. Potrafi w mig przejrzeć drugiego człowieka. Jakby czytał mu w myślach... Obie kreacje są bardzo dobrze nakreślone. Autor pokazał dwie, zupełnie inne osobowości. Różnica między nimi jest diametralna. 

W książce zaprezentowano ludzkie słabości. Jak pod wpływem konkretnych sytuacji, człowiek potrafi się dostosować i patrzeć na życie zupełnie inaczej. Bardzo przypadł mi do gustu ten motyw. Można odkryć wiele ciekawych rzeczy, nawet o sobie samym, poprzez reakcje na konkretne sytuacje. Dużo jest tu odniesień do moralności oraz wiary i religii. Wątki nie są nachalnie wciśnięte, raczej wplecione między serie wydarzeń. Dzięki takiemu zabiegowi, książka ukazuje drugi dno twórczości Artura Urbanowicza.

Najbardziej zaciekawiły mnie odniesienia do motywu hipokryzji. Głównemu bohaterowi nie przeszkadzały jego działania, jeśli jednak ktoś się tak samo zachował wobec niego – wpadał w szał. Stopniowo się to zmieniało, ale nie na tyle, żeby przedstawiło jego nowy światopogląd. Fakt - przeżyte sytuacje sprawiły, że spojrzał zupełnie inaczej na wiele aspektów, ale nadal pozostały stare ciągoty. 

Nie mogło również zabraknąć motywu opętania. Mam wrażenie, że paranormalne aspekty to stały punkt w twórczości autora. I bardzo dobrze. Pokazuje zupełnie inną stronę oklepanego wątku. Nie ukrywam, że jego wizja przypadła mi bardzo do gustu. Dlaczego? Ponieważ przeplata to wszystko z elementem tajemnicy oraz zaskoczenia czytelnika, kiedy odkrywa co się tak naprawdę dzieje. Było parę momentów, że normalnie aż zasysałam powietrze. Ale jak to? Przecież tak się dałam wyprowadzić w pole? Autor ma po prostu dar. Niektóre rzeczy da się przewidzieć, ale innych zdecydowanie nie. W Gałęzistym była na to większa szansa. Widać, że twórca się rozwija w temacie budowania napięcia. Tworzy coraz to nowe teorie. Aż strach się bać co będzie w następnej powieści...

Zauważyłeś, że w trakcie naszej edukacji uczy się nas mówić, pisać i czytać, ale w ogóle nie uczy się nas słuchać?


Grzesznik jest kryminałem, sensacją, powieścią grozy z paranormalnym wątkiem. Bardzo mocno bazuje na wierze, szczególnie chrześcijańskiej. Kuszenie oraz demoniczne siły są bardzo wyraźnie nakreślone. Autor dobrze ukazuje słabości ludzkiego charakteru. Naprawdę zmusza do myślenia i analizy własnego życia. Przynajmniej tak było w moim przypadku. Zastanowienie się nad dobrymi uczynkami. Czy tak naprawdę są one podyktowane empatią, a może przebijają przez nie egoistyczne pobudki?

Artur Urbanowicz pisze w sposób bardzo ciekawy, jednak opisowy. Jeśli nie lubicie dokładnego przytaczania – możecie mieć w pewnym momencie przesyt. Zauważyłam, że problem jest mniejszy, niż w przypadku Gałęziste. Poza tą jedną wadą, nie widzę żadnych innych. Twórca jest dla mnie jednym z najlepszych autorów takiego gatunku. Śmiem twierdzi, że najlepszy na rynku rodzimym. Nie da się oderwać od książki. Gdyby nie problemy ze sprzętem, lekturę skończyłabym jednym ciągiem. Historia jest z motywem paranormalnym, ale jednocześnie życiowa. Przedstawia prawdy, o których na co dzień zapominamy. Artur o nich sukcesywnie, krok po kroku, przypomina.

Ludzkie ciało to taki cudowny twór natury, że można je niszczyć i przyprawiać o nieznośny ból właściwie w nieskończoność. O ile robi się to oczywiście z odpowiednio długimi przerwami.


Uff... Z całego serducha polecam. Nie znam drugiego autora, który tak by wwiercił mi się w mózg. Może King, ale z trochę innego powodu. Twórca odczytuje moje lęki i za każdym razem przelewa je na papier. Arturze! Tak nie można. Niedługo się skończy skala srajtaśmy i co ja biedna pocznę? Przez twórcę nie staję tyłem do lustra, które wisi w przedpokoju. Ok, jest jedno, a nie cały korytarz, ale co tam. Strzeżonego... Podoba mi się również zabieg, który twórca zastosował na samym końcu. Odniósł się bezpośrednio do czytelnika i w prostych słowach zwrócił uwagę na niektóre elementy. Na pewno jeszcze raz przeczytam książkę. Nie potrafię już więcej napisać. Jestem przerażona, zachwycona oraz czekam na więcej. Wiem, po prostu wiem, że każda następna książka, będzie po prostu dobra. Ciemność już nigdy nie będzie taka sama. 


Ocena: 6/6 (czy ktoś miał wątpliwości?)

Za możliwość przeczytania e-booka dziękuję samemu autorowi, który chyba chce mnie wykończyć

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz